www.agilityinfo.fora.pl

Zuzia Bielecka · Wysłany: Pon 23:37, 22 Mar 2010 Temat postu:

Mi też brakowało dostępu do szatni - zostawianie psa w korytarzu, gdzie kręci się sporo postronnych osób, jest dla mnie mocno niekomfortowe. Pod trybunami, gdzie słychać dźwięki z toru - również. Mam nadzieję, że w przyszłości uda się jednak udostępnić szatnie zawodnikom.

Luiza Prykowska · Wysłany: Pon 23:47, 22 Mar 2010 Temat postu:

no ale to i my wpływu nie mieliśmy na to, kto inne szatnie zajmuje bądź co bądź... więc my bogu ducha winni... no chyba, ze ja o czymś nie wiem.

Anna Sajkowska · Wysłany: Pon 23:50, 22 Mar 2010 Temat postu:

Luiza, szatnie nie były powszechnie dostępne jak to zawsze u Was na zawodach było.

Wanda Krawczuk · Wysłany: Wto 0:00, 23 Mar 2010 Temat postu:

Tez chcialam o tych nieszczesnych szatniach wspomniec.
Na MP w Łącku bylo ok 130 psow i jakos klatki zmiescily sie do szatni i pod trybunami. Teraz klatki upychane byly na korytarzach. Kilka razy natrafialismy dzieci siedzace przy klatach i karmiace psy.

Dorota Znajkiewicz · Wysłany: Wto 0:12, 23 Mar 2010 Temat postu:

Zuzia Bielecka · Wysłany: Wto 0:15, 23 Mar 2010 Temat postu:

Dorota, chodziło mi o komfort psychiczny - nie czuję się dobrze, jak wiem, że koło mojego psa kręcą się różni ludzie. Tylko tyle. Nie chodziło o komfort fizyczny, bo miejsca na korytarzu było pod dostatkiem. Za SPA dziękujemy, ironizowanie zbędne.

Ewa Kierst · Wysłany: Wto 0:29, 23 Mar 2010 Temat postu:

Ja w imieniu Jarka i Maszy chciałam baaaardzo podziękowac za super zawody. My nie narzekamy ani nie marudzimy. To były nasze drugie zawody, ale pierwsze tej rangi. Nie mamy totalnie porównania, ani rozeznania, jak było kiedyś lub jak byc powinno Razz

.
Baaardzo dziękujemy za umożliwienie startu zerówkowiczom. Rozumiem niezadowolenie grup wyzszych z powodu startu przedszkolaków, jednak miło było nam wystartowac na zawodach tej rangi. Masza sprawiła nam ogromną radośc i zaskoczyła rewelacyjnym wynikiem.
Organizacja super.
Ja osobiście najwięcej uwag mam do osób nocujących w Koszelówce, które na pół nocy pozostawiły swoje psy w pokojach bez opieki, serwując reszcie hotelowiczów całe godziny wycia, szczekania, ujadania i drapania w drzwi. Tak się po prostu nie robi! Pozostaje się chyba jedynie modlic, aby kiedykolwiek przyjęli tam nas ponownie z psami.

Anna Kubrak · Wysłany: Wto 0:53, 23 Mar 2010 Temat postu:

Zgadzam się z Zuzią.
Tu nie chodzi o czepianie się i marudzenie ale o bezpieczeństwo i komfort psychiczny naszych psich zawodników. Smile

Już kilka razy miałam przyjemność brać udział w zawodach halowych i myślałam, że normą jest, że zawodnicy mają udostępnione szatnie dla psów. 2 lata temu, w tym samym miejscu przecież, było również bardzo dużo psów i wszystkie się spokojnie mieściły w obecnych w obiekcie szatniach. No ale wkrótce zaczyna się sezon trawiasty i problemu nie będzie Laughing

Beata Banaszak · Wysłany: Wto 1:35, 23 Mar 2010 Temat postu:

Hanna Bryzek · Wysłany: Wto 8:51, 23 Mar 2010 Temat postu:

Beata Banaszak · Wysłany: Wto 9:58, 23 Mar 2010 Temat postu:

Marta Zając · Wysłany: Wto 10:01, 23 Mar 2010 Temat postu:

Z mojej strony chciałam serdecznie podziękować organizatorom za super zawody (choć zdecydowanie za długie- wróciliśmy po 2 w nocy do domu Wink

).

Pozdrawiam

Hanna Bryzek · Wysłany: Wto 10:12, 23 Mar 2010 Temat postu:

Justyna Wlodarczyk · Wysłany: Wto 11:07, 23 Mar 2010 Temat postu:

Ja rowniez dziekuje serdecznie Dorocie i APSiakom za zawody. Bardzo doceniam ogromny wysilek organizacyjny wlozony w organizacje tak duzej imprezy. Wielkie dzieki!

Ale trzeba jednak wprowadzic rozwiazania racjonalizatorskie, bo jednak 13 godzin na zawodach to ciut za dlugo - dla organizatorow rowniez musi to byc bardzo meczace

Magda Domańska · Wysłany: Wto 11:29, 23 Mar 2010 Temat postu:

Dziękuję bardzo za zawody, dla mnie bardzo udane. Mam szczęście do tej hali. A moze 3-krotne walnięcie się w głowę o trybuny dobrze mi zrobiło Smile

Smalczyk pyszny, tory bardzo fajne.
Dzięki Apsiaki za wysiłek organizacyjny i miłą atmosferę. Wyniki wywieszane b. szybko i błyskawicznie umieszczone w necie - to chyba był rekord prędkości. dzięki temu , na fali resztek adrenaliny we krwi, policzyłam sobie zdobyte punkty i wynik wprawił mnie w zdumienie.

Drogę do domu miałysmy jak zwykle, tj z przygodami, bo wracałysmy z Włocławka po zapomniana klatkę, więc podusia dopiero o 2, ale co tam. Fajnie było!!